wtorek, 7 maja 2024

"USPOKOJENIE WIECZORNE" - program z 6 maja 2024 / Radio Poznań 100,9 FM Poznań



"USPOKOJENIE WIECZORNE"
wydanie nr 4
6 maja 2024

(
poniedziałek 22.05- 23.00)
 
Radio Poznań, 100,9 FM Poznań
realizacja:
Rafał Polacki
prowadzenie:
Andrzej Masłowski

 

Jaki to cud cało i bezpiecznie dotrzeć o takiej porze na Berwińskiego. Z tym bezpiecznie, to... No właśnie. Obecnie 'jedenastka' skręca na Moście Dworcowym w kierunku Królowej Jadwigi, więc od tego miejsca przymusowy spacerek do radia. I wcale, jak się okazuje, nie taki bezpieczny. Na wysokości dawnego Hortexu, powitały mnie surowe jaja. Roztrzaskały się metr, może dwa ode mnie. Kilka koktajli. Jedno, drugie, trzecie... Czuć było siłę uderzenia. Ktoś zapragnął, by ofiara poczuła. Po drugiej stronie ulicy też jakaś parka zerwała się nagle ku najbliższej bramie, by uniknąć pawia na swych odzieniach. Rozejrzałem się wokół, a i ku górze, nikogo. Świetny kamuflaż i czyjaś dobra zabawa na sto dwa, a moje w tym wszystkim wielkie uff!


HEATHER NOVA "Other Shores" (2022)
- Like A Hurricane - {Neil Young cover}

PET SHOP BOYS "Nonetheless" (2024)
- Loneliness
- A New Bohemia

UKŁAD "Pod Górą" (1980) -- singiel Tonpress, S-395
- Zaułki

ELECTRIC LIGHT ORCHESTRA "Time" (1981) -- Richard Tandy in memoriam
- Yours Truly, 2095
- 21st Century Man

LANA LANE "Ballad Collection" (2000)
- When Time Stood Still - {Electric Light Orchestra cover}

IL GIARDINO DEI SEMPLICI "Le Favole Del Giardino" (1977)
- Le Favole Di Andersen
- Un Giorno Tua Madre

V/A "The Very Best Of Burt Bacharach" (2001)
- I Say A Little Prayer - {śpiew Dionne Warwick}




poniedziałek, 6 maja 2024

nonetheless

Nie wychodzą z kompaktu najnowsi Pet Shop Boys. Cudowna ta ich gorąca płyta. Jak lekko mi na sercu, iż wczoraj podarowaliśmy ją z Mundi naszemu Tomkowi w formie winylu na jego okrągłe 31-urodziny. Myślę, że młodzian doceni. Jeśli nie od razu, z czasem załapie. Muszę mu podrzucać nieco podobnych rytmów, inaczej chłopak do końca się zametalcore'uje.
Mądre, pełne ciepła i empatii "Nonetheless", pobudza kunsztowne zmysły. Tej, spryskanej inteligentnymi refleksjami oraz cudnymi melodiami płyty, chce się słuchać raz za razem. Spodziewałem się udanej kontynuacji wydanej przed czterema laty "Hotspot", jednak tych gorących dziesięć piosenek przerosło moje oczekiwania. Co za zespół, nie da się ich nie lubić, nie chcieć, odrzucić, czy nagadać innym głupot, że niemodni, niewartościowi. I co niesamowite, oni wciąż grają disco. Tkwią w nurcie, który w zasadzie nie funkcjonuje. Nawet nie ma dyskotek, wszystko przeistoczyło się w kluby, puby i inne napieprzające techno lub rap obrzydliwe miejsca. A ci eleganccy Panowie czynią swą powinność i podtrzymują szlachetności dobrych piosenek. Przy tym, są do bólu angielscy, dżentelmeńscy, wytworni, dobrze ubrani i nie unikają beatlesowskiej historii. Inna sprawa, iż po raz enty PetSzopów reprezentuje wytwórnia Parlophone, label od razu przywodzący na myśl liverpoolską czwórkę. A to zobowiązuje.
Otwierająca całość piosenka "Loneliness", przyda się niejednemu na pokrzepienie. Przed samotnością należy nawiewać, nawet jeśli w dzisiejszym świecie są tego zjawiska nieprzebrane peletony: ... dokąd teraz uciekniesz przed samotnością? Do kogo zwrócisz się z tą samotnością? Gdziekolwiek się udasz, zabierzesz ze sobą właśnie siebie. I nie ma, gdzie się ukryć... Piosenka niesie się tanecznie, zupełnie jak starzy, poczciwi Pet Shop Boys. Bez użycia tekstu nie zwiastuje problemu, a wręcz przeciwnie, wpędza w nastrój dobrej zabawy. Na wyplenienie trosk ją potraktujmy, niech wspomoże wszystkich nieszczęśników. Zresztą, dla nich ta rozmarzona płyta. A i mnie urzeka. W niespiesznym "The Secret Of Happiness", Neil Tennant jasno deklaruje: ... tajemnica szczęścia to wszystko, czego potrzebuję...
Nie odstępuję na krok także innych wolnizn, jak "A New Bohemia" czy "Love Is The Law". Piękne rzeczy, znowu za serce łapiące melodie i teksty. Potańczyć, też potańczymy. Od tej czynności, choćby "Why Am I Dancing?", "Dancing Star" czy satyrycznie zatytułowane "The Schlager Hit Parade".
A co do bonusowego dysku "Furthermore", nie zawracajmy nim sobie głowy. Nowe wersje czterech dawnych przebojów zdecydowanie ustępują pierwowzorom, lecz skoro Panowie musieli ich nowych wcieleń zasmakować, okay. Ja jednak zawsze powrócę do oryginałów. Te niech sobie zostaną jako znak nowych czasów. Jeśli już, chyba najlepiej wyszło "Always On My Mind". Z tym, że bez odrobiny miłości z mej strony. 

Nie zapomnijcie Drodzy Państwo, dzisiaj po 22.05 nieco dobrych piosenek na moim FM w "Uspokojeniu Wieczornym" z siedziby Radia Poznań.
Do usłyszenia ...

a.m.

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.05 do 23.00

na 100,9 FM Poznań lub radiopoznan.fm


"NAWIEDZONE STUDIO" - program z 5 maja 2024 / Radio 98,6 FM Poznań







"NAWIEDZONE STUDIO"
wydanie z 5 maja 2024
(
z niedzieli na poniedziałek, w godzinach
22.00 - 2.00
)

 
98,6 FM Poznań oraz afera.com.pl
realizacja i
prowadzenie: a.m.

 

SNAKECHARMER "Second Skin" (2017) -- nadchodzi nowy album Deep Purple "=1". Jaki wspólny mianownik wynika ze Snakecharmer plus informacja o nowych Purplach? Gitarzysta Simon McBride. Wtedy jeszcze średnio kojarzony i najmniejsza gwiazda supergrupy Snakecharmer - zbitej z muzyków Wishbone Ash, Thunder, Magnum,Whitesnake, Black Sabbath, Heartland, Virginia Wolf, Don Airey And Friends, w tym syna Ricka Wakemana.
- Follow Me Under
- Fade Away

DEEP PURPLE "Slaves And Masters" (1990) -- podniety nadchodzącego "=1" ciąg dalszy. Zapamiętajmy datę: 19 lipca. Okładki nie musimy, widać teraz rozpowszechnił się taki minimalizm w trendach. Niepierwszy przypadek graficznej brzydoty, w którym stoję przekonaniem, na pewno niejeden dostrzeże sztukę. -- "Slaves And Masters" to jedna z moich ulubionych płyt DP. I ze względu na wokal Joe Lynn Turnera, i z racji kojarzących mi się z Rainbow kompozycjami. Powszechnie dzieło ignorowane, a myślę, jeszcze częściej pogardzane. Niestety tak to bywa, gdy za ocenę muzyki biorą się głuche dziennikarzyny, a potem latami jeden po drugim nie słuchając, wzajemnie się przepisują.
- Love Conquers All


ACCEPT "Humanoid" (2024)
-- premiera! -- wiadomo, że jak Accept, to od razu Udo, ale ten z Markiem Tornillo, też nie od macochy. To wciąż ten sam wściekle melodyjny heavy metal, podobnie napędzany i wykrzyczany, przy którym nóżka chodzi. Nowa płyta wspaniała, w zasadzie bez choćby najmniejszego pryszcza. Po zdjęciu widać, że mam edycję za trzy- i pół dychy. Nie zgłupiałem na tyle, by dla jednego dodatku (coveru Curtisa Mayfielda) dopłacać pięć dych. Szaleństwo. Nie wolno tak traktować fanów. Tym bardziej fanów metalu. Ci bywają szczególnie oddani, lecz nie śpią na forsie. Nie dochodzę, czy ów pomysł wykluł się w gabinecie szefów wytwórni Napalm Records, czy postrzeliło samych muzyków. Jedno pewne, nie róbcie takich rzeczy już nigdy więcej. -- Podoba mi się okładka. Tryska dawnym Metropolis oraz erą Sztucznej Inteligencji. Wysunięty na czoło kadru robot, posiada 'metal heart', idealnie zachowany symbol przeniesiony z tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego piątego.
- Frankenstein
- Nobody Gets Out Alive
- Ravages Of Time
- Unbreakable

PRAYING MANTIS "Defiance" (2024)
- Never Can Say Goodbye
- Let's See

AXXIS "Access All Areas" (1991) -- 12 lipca wydadzą nowy album, "Coming Home".
- Kingdom Of The Night
- Save Me
- Fire And Ice


PET SHOP BOYS "Nonetheless" (2024)
-- premiera! -- na okładce nie tkwi bilokacyjny Moby, a w nowym wizerunku panowie Neil Tennant oraz Chris Lowe. Kolejne super piosenki mojego ulubionego zespołu disco. Na przemian tanecznie i nastrojowo. Do elektroniki dostroiła się orkiestra, efekt znakomity.
- Loneliness
- Why Am I Dancing?
- A New Bohemia

ELECTRIC LIGHT ORCHESTRA "A New World Record" (1976) -- Richard Tandy in memoriam
- Tightrope
- Telephone Line

ELECTRIC LIGHT ORCHESTRA "Out Of The Blue" (1977) -- Richard Tandy in memoriam
- It's Over
- Mr. Blue Sky
- Sweet Is The Night

DARYL BRAITHWAITE "Six Moons - The Best Of Daryl Braithwaite 1988 - 1994" (1995) -- kompilacja
- All I Do - {oryginalnie na LP "Edge" /1988/}
- One Summer - {oryginalnie na LP "Edge" /1988/}
- Let Me Be - {oryginalnie na LP "Edge" /1988/}

JULIAN LENNON "Help Yourself" (1991)
- Help Yourself
- Listen
- Other Side Of Town - {duet with Paul Buchanan}

KIM CARNES "View From The House" (1988)
- Brass & Batons - {na akordeonie Bruce Hornsby}
- Blood From The Bandit
- Crazy In Love - {Joe Cocker cover}

EXODUS "Widok z Góry Najwyższej - live 1980" (2024)
koncert z "Rockin' Jamboree" w warszawskiej Sali Kongresowej, 28 października 1980
- Zapowiedź
- Ten Najpiękniejszy Dzień

AMAROK "Hope" (2024)
- Insomnia

LEBOWSKI "Pretending Life" (2024) -- SP
- Dreams, Reality, Death - {in memory of Ryūichi Sakamoto}

 

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
(obecność nieobowiązkowa !)

 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"






niedziela, 5 maja 2024

neon smiles

Warta wygrała bardzo ważny w kontekście utrzymania mecz z Widzewem, więc już tylko krok do sukcesu. Będzie o muzyce, jednak musiałem zacząć od piłki. Końcówka rozgrywek, nie ma już czasu na zabawę. Trzeba punktować.
Niełatwo być kibicem Warty. W każdym meczu drżę o utrzymanie ewentualnej minimalnej wygranej lub cennego remisu. Jakaś opatrzność pomaga Zielonym, bo oprócz meczu ze Stalą Mielec, w każdym ratujemy się błędami lub nieumiejętnościami przeciwników. To tyle o Warcie, a teraz...

Dawno nie polecałem jakiegoś nieoczywistego winylu. Na dzisiaj więc kalifornijska formacja The Bliss Band. Krótkotrwała, na koncie tylko dwa albumy, a wszystko wydarzyło się w latach 1978/79. No przecież wiadomo, że ubiegłego stulecia. Myślę, że na razie nie trzeba tego na tłusto akcentować, potrzebne stanie się za jakieś czterdzieści lat, o ile jeszcze nasz świat przetrwa, a w nim wykonawcy potrafiący tworzyć w duchu minionych lat sześćdziesiątych oraz późniejszych. Lata dwudzieste poprzedniego stulecia to co najwyżej jazz, i to bigbandowy. Nikt awangardowego jeszcze nie uprawiał, podobnie jak szeroko pojmowanego rock'n'rolla. Tak więc, w obecnych latach dwudziestych dotykając lat np. osiemdziesiątych, z góry wiemy, o jakim stuleciu myślimy. A zauważyłem, iż coraz więcej dziennikarzy, nie tylko muzycznych, powołując się na wydarzenia końca poprzedniego stulecia, obowiązkowo zaznacza, iż sprawa dotyczy dwudziestego wieku. Irytujące. Niestety podobna atmosfera udziela się potem wszystkim, wymuszając także na mnie podobną postawę. Coraz gorzej się rozumiemy, dogadujemy, a tu jeszcze dochodzą tego rodzaju 'poprawności'.
A zatem, The Bliss Band to dwa lata działalności. Dotyczy fonografii, albowiem grupa rozwiązała się w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym, co wydłuża jej byt do lat trzech. U nas grupa nieznana, niemal kompletnie. Szkoda, albowiem niezła. Dla mnie nawet więcej, niż tylko niezła, co czyni, iż tym chętniej zapodałbym na radio. Niestety w żadnej z radiostacji nie widzę możliwości. W Radio Poznań nie widziałem pod ręką gramofonu (muszę o niego podpytać), natomiast w Aferze przydzielono mu tak niewygodne stanowisko, że musiałbym prowadzić audycję stojąc, jednocześnie robiąc skłony do realizowania na konsolecie. W moim wieku nabawiłbym się tylko rwy, więc takiego poświęcenia proszę od starego druha Andy'ego nie oczekiwać.
Na talerz domowego gramofonu wędruje drugi długograj The Bliss Band "Neon Smiles". Trochę potrzaskuje, ale wciąż spisuje się dzielnie. Muszę kiedyś zdobyć CD. Sprowadzić z niedostępnego świata - wydano go tylko w Japonii oraz Korei Południowej, a ostatniego bicia dokonano niemal przed dekadą. Tymczasem winyl, zawsze coś.
Wysokiej klasy hard rock, niekiedy z przechyłem na AOR oraz art rock. Całość opatrzona chwytliwymi, acz niebanalnymi melodiami. Na mnie, jako na fanie płyty Uriah Heep "Abominog", spore wrażenie robi pierwowzór "That's The Way That It Is", poprzedzony kapitalną melodią "Something About You". To finisz albumu, wręcz wymarzony. Wspaniały repertuar i klasa wykonawstwo. Kwiat muzyki końca lat siedemdziesiątych. Wszystko naturalnie, bez elektronicznych wspomagaczy, bez doklejanych rzęs. Maestria.
"That's The Way That It Is"
idealnie wpasowałby się w dział 'konfrontacje'. Zobaczyliby Państwo, jak uroczo, w trzy lata po oryginale, jeszcze dobitniej zamerykanizowali to Uriah Heep. Uprościli, odwrócili do góry nogami, powyciągali na wierzch kieszenie oraz nadali całkowicie innego charakteru, z dotychczasowego niemal progrocka, czyniąc AOR'owy killer pod US radio station. W oryginale kawałek niesie się dwufazowo, tymczasem jego spowolnioną drugą część Uriah Heep kompletnie zignorowali, a co ważne, nie zabili istoty piosenki. Sztuka przez duże "Sz". Tak potrafią tylko najlepsi. I na "Abominog", na którym covery zajmują połowę powierzchni płyty, ekipa Micka Boxa każdemu nadała swoisty jurajkowy charakter.
Niewiarygodne, że naszą część świata kompletnie ominęła tak wysokiej próby płyta Blissów. A przecież warto napomknąć, gitarzystą na niej Phil Palmer. Nie byle kto. Od lat wzięty sideman, obecnie występujący w tribute bandzie 'Dire Straits Legacy', a przecież w przeszłości realizował się z nietribute'owym. Ponadto współpracował z m.in. Eric'kiem Claptonem, Tiną Turner czy George'em Michaelem. Szkoda, że dzisiaj do The Bliss Band, Palmer się nie przyznaje. Albo było to dla niego tak dawno, albo na obecnym etapie po prostu nie zaprząta sobie głowy początkami kariery. Niesłusznie, mnie i nie tylko mnie rajcują takie smaczki, poza tym istotne historycznie.
Polecam, dorwijcie tę płytę. Nie tylko wobec wytypowanego chwilę wcześniej finału, ale i również dla leniwego "Chicago" - z ładnymi gitarowymi przebierankami Phila Palmera - także dla przebojowego i z uroczymi unisono wokalami "Stagefright" - typowe lata siedemdziesiąte, albo dla ciepłej, wyciszonej, natchnionej retro jazzem ballady "Someone Else's Eyes" - utrzymanej w duchu The Alan Parsons Project.
Nie lubię tego słowa, unikam jego używania, jednak w tym przypadku, aż ciśnie się na usta 'eklektyzm'. Tak, bez wątpienia taki jest ten album.
Jeszcze słówko o samym Paulu Blissie, liderze grupy, wokaliście i klawiszowcu. Odpowiadał za cały repertuar. Jedynie w przypadku dwóch kompozycji podzielił się wpływami ze wspomnianym Philem Palmerem. Szybko słuch o nim zaginął, może dlatego, iż nigdy nie parł, nie rozpychał się, nie traktował uprawianej profesji dla pobudek dochodowych. Owszem, wielu muzyków doceniało jego talent i chętnie brało na ruszt jego piosenki (m.in. Olivia Newton-John, Celine Dion czy moodybluesowy Justin Hayward), jednak nadal nie rozsławiało to jego imienia. Mało tego, dorzucę jeszcze do ognia, Paul Bliss koncertował nawet z The Moody Blues - jako ich członek! Mało się o tym mówi, mało kto wie, bo i zapewne mało komu potrzebne. Niech ten końcowy smaczek nobilituje Artystę, godnego wydobycia z piasków zapomnienia. 

Do dzisiejszego usłyszenia!

a.m.

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.05 do 23.00

na 100,9 FM Poznań lub radiopoznan.fm


sobota, 4 maja 2024

lura

Obejrzałem Kolejorza. Ale padaka. To jest ta drużyna walcząca o mistrza? Naprawdę? To coś, co wczoraj w Chorzowie, ma jeszcze czelność o tym marzyć? Przypomnijmy sobie ostatnie wtopy ze Stalą czy Cracovią, czy tak gra kandydat na mistrza? Potwarz dla bytu w elicie. Piłkarze Lecha powinni się ze wstydu wypikselować i przez jakiś czas nie wypuszczać dalej, niż do pobliskiej Żabki. Zamknąłbym dziadostwo na miesięcznym kamperze w jakiejś przyciasnej sali gimnastycznej, niech tylko ćwiczą i ćwiczą, a pomiędzy zmaganiami jedzą i śpią.
Że tak popadnę w rozmarzenie, gdyby tak nareszcie bliska memu sercu Warta dała Kolejorzowi jakiś porządny łomocik. Może kiedyś się ziści. Trzeba wierzyć. Inna sprawa, z Lechem wygrywają wszyscy, tylko nie my. Najwyższy czas odmienić ten stan rzeczy, oby już w kolejnym sezonie. Pod jednym warunkiem, że Zieloni przystąpią do niego w roli ekstraklasowych. Póki co, na finiszu obecnego sezonu jawią się drugą poznańską katastrofą, chociaż ku sprawiedliwości: bez własnego stadionu (oby od jesieni przy Bułgarskiej!), z najniższym budżetem, brakiem kibiców i brakiem lokalnego wsparcia. Natomiast 'sympatyczny dar', podstawiany co dwa tygodnie na peron zielony pociąg do Grodziska, w całym tym nieprzychylności aliansie, też w sumie smakuje, jak jakaś bezbąbelkowa lura. 

a.m.

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.05 do 23.00

na 100,9 FM Poznań lub radiopoznan.fm

czwartek, 2 maja 2024

nie żyje Richard Tandy

Jeff Lynne właśnie w mediach społecznościowych poinformował o śmierci Richarda Tandy'ego - swojego serdecznego kompana, a przy tym wieloletniego pianisty i z rzadka gitarzysty Electric Light Orchestra. Mamy go na wszystkich albumach grupy, za wyjątkiem debiutu. Tandy pojawił się nawet w jednej z kompozycji reaktywowanego przed dekadą szyldu Jeff Lynne's ELO, gdzie Jeff Lynne, poza kilkoma odstępstwami, w zasadzie działał w pojedynkę.
Wspaniały, o zdumiewających zdolnościach muzyk, postać okrasa każdego etapu E.L.O. , grupy o tak wielkim znaczeniu dla ludzi mego pokolenia, że nie sposób ubrać w słowa. Będę dzisiaj wspominać, słuchać, a w najbliższą niedzielę u mnie na radio odświeżymy kilka najlepszych momentów Jego kariery.
Żegnaj Mistrzu!

a.m.

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.05 do 23.00

na 100,9 FM Poznań lub radiopoznan.fm


środa, 1 maja 2024

stacja spacerkowo

Jestem za spacerami. Trzeba dużo chodzić. Nie biegać, a chodzić. Bieganiu nie, jeszcze raz nie. Podobnież nie, wszelkim agresywnym rowerzystom. A hulajnogi? Cóż, ani to sport, ani wypoczynek, a jedynie plątanie się pod nogami przechodniów. Jeden wielki w dupska kop.
Kto biegaczom naopowiadał głupot, że to zdrowy tryb życia? Tacy ludzie powinni potem składać się dla swych 'ofiar' na rehabilitacje i renty. Dotyczy przedstawicieli 35+ i starszych. Uważajcie na stawy, kości i serce. W pewnym wieku czynny sport może tylko poskutkować czymś złym. Zwyrodnieniami, nawet kalectwem. Powinno się o tym uświadamiać - już od szkół.
W Parku Sołackim masowy wypoczynek, ale i tak było przyjemnie. Wystarczy tylko strzec się hulajnóg i nerwowych rowerków. Reszta ludzi na relaksie, nierzadko z psiakami. Pomiędzy wierszami można sobie zaaplikować kawę lub lody. Budek na kołach nie brakuje, ale przede wszystkim trawa, drzewa i sołecki stawek. Cudnie. Strzeliliśmy sobie z Mundim rundkę. Lody też, a co!
Sołacz - najpiękniejsza dzielnica Poznania i jednocześnie sercu memu najbliższa. Dziadkowie Andy'ego mieszkali przy Nad Wierzbakiem, więc odwiedzałem park notorycznie. Tak kocham ten cypel, iż nie potrafiłbym się przenieść do innego zakątka kraju lub kraju obcego, właśnie z powodu jego utraty. Nie wyobrażam sobie. Niekiedy oglądam "Polacy za granicą", taki komercyjny polsatowski cykl, w którym liźnięto chyba wszystkie zakątki świata, no i, ludzie w ciepłych i zazielenionych miejscach wykazują szczęście na tyle, iż nie marzy im się powrót do Polski, nie marzy nawet przez moment. Ja jednak jestem sentymentalny, więc nawet, gdyby poniosło mnie na koniec świata, przynajmniej raz na kilka krótkich lat musiałbym dobić Parku Sołackiego, Lasku Golęcińskiego czy przemierzyć Jeżyce wzdłuż i wszerz. Kocham te miejsca i nie zamieniłbym na żadne palmy i małże. Na tym polega patriotyzm. Tak przy okazji, była to nieco wydłużona jego definicja, która szczególnie powinna przydać się wszystkim postrzegającym patriotyzm poprzez petardy, race oraz obrażanie inności.

a.m.

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.05 do 23.00

na 100,9 FM Poznań lub radiopoznan.fm